Pozwiedzalismy sobie Pushkar. Miasteczko calkiem przyjemne jak na ichnie standardy, osadzone w bardzo ladnym otoczeniu, wokol gor, swiatyn na skalach i piaszczystych wydm. Na jednym ze szczytow swiatynnych w koncu bylo tak cicho, ze pierwszy raz od przyjadu uslyszalem tykanie swojeg zegarka, wlascwie pierwszy raz sie zrelakowalem. Jednak osady indyjskie sa zdecydowanie nei dla mnie , przynajmniej te ktore odwiedzilismy dotychczas.
Puszkarskie jeziorko z ghatami dookola niestety jest prawie bez wody. Podobno miejscowi ludzie u wladzy z jakichstam powodow chcieli je poglebic , no i zdarli, chcac nie chcac, warstwe gliny, wiec cala woda poszla w piach pod spodem. Podobno.
Jutro rano ruszamy do Kumbhalgarh i Ranakpur. Mamy nadzieje, ze bez zadnych mechanicznych przygod. Poza tym, jesli chodzi o motorki, to jest to chyba najlepszy sposob na zwiedzanie tego kraju. Autobusy sa strasznie przepelnione i jada bardzo dlugo. Samochodem nie sposob przejecac przez ten miejski cyrk. A motorem wcisnac sie mozna wszedzie na chamca - i tak to wlasnie tu wyglada. Walka o kazdy metr do przodu. Paryz i Rzym w szczycie to przy tym szkolka rowerowa.
Jesli chodzi o jazd poza miastem to jest calkiem znosnie. Co prawda zdarzy sie, ze na highwayu ( nie ma zjazdow, sa skrzyzowania ) np. autobus szkolny jedzie pod prad bo ma tak krocej , no ale przeciez jest duzy, no ale przeciez mruga dlugimi , wiec jest widoczny.
Jesli chodzi o drogi , highwaye i krajowki to sa poki co w nawet niezlym stanie , rzeklbym polskim.
Miejskie glowne rowniez, gorzej z pobocznymi, tam sie wszystko moze zdarzyc , dziury , wyrwy, cegly, smieci, rury zalane betonem w formie progu badz rury niezalane , wpuszczone w asfalt ( wyrwa w asfalcie w poprzek drogi ). O inwentarzu muu, meee i hau nie ma co wspominac bo to nagminne . Czasem widac jak krowy ze swiniami sie naparzaja ze swiniami o kawalek tektury, etc.