Popoludniu przyplynal po nas Manu przeprawic nas na druga strone zatoki, pokazac nam swoje wlosci. Przemierzywszy wode , a nastepnie skraj mangrowcowego lasu naszym oczom ukazala sie siedziba Manu , a takze nasza chatka. Absolutnie w niczym nei przypominala obiektu z wizytowki , ale... kurde , prawdziwy jungle resort.Tylko my , Manu i gesty tropikalny las, i ponoc ... krokodyle w mangrowcach, ktore mijalismy. Najnlizszy sasiad kilkaset metrow w glab gestwiny. A chatka sklecona z bambusa, 3 na 2,5 m , wystarczy. Prysznic z weza , woda zrodlana, prad od 17 do 05, czego jeszcze ... ? Jednego dnia polunelismy z Manu na druga strone zatoki na korale, gdzie wyposazeni w kusze i harpun przeprowadzilismy polowanie. Trzy godziny polowalem . Efekt? Zawsze ten sam. Za to Sergio ustrzelil jedna, ale sie wyszarpala z grotu i zniknela w toni. Ad. Manu : to ciekawy nieco gosc - singiel, muzulmanin, lubi sie napierdzielic winem. Robi sieci albo nic nie robi jak jest wino. Nie ma wina, znow naplecie troche sieci. W wolnych chwilach poluja na niego krokodyle w pobliskich mangrowcach, do ktorych on, zapiera sie , juz nei pojdzie. Cztery razy dziabnely go te gady , jeden dziabalsie z MAnu przez pol godizny, kiedy ten usilowal wydlubac mu kciukami oczy. Po tej walce spedzil pol roku w szpitalu. No istny miejscowy Dundee. To wszsytko ponoc, choc potwierdzone przez jego bratanka i pelno blizn na calym ciele , ktore z pewnoscia nie powstaly po goleniu.
Ad. psy i koty - Manu takie mial. A pisze o nich , bo jak na indyjskie zwierzeta przystalo , zarly wszystko. Pies bijacy sie z kotami o kawalek kokosa ? Tak ! Kotek z upolowana jaszczurka w paszczy ? Tak ! Jak rozlupalem kokosa to wpieprzaly kopre az sie uszy trzesly, a polowke pies polecial zakopac na pozniej.